wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 6


                Mówiąc, że od tego momentu wiele się zmieniło, skłamałabym. Mówiąc, że stał się stałym gościem mojego życia, tym bardziej. Jednak jak to zazwyczaj bywa, serce ma swoje przekonania i głupie nadzieje, więc wewnątrz czułam, że widząc go, nie będzie głupim posunięciem przywitanie się całusem i uściskiem, jak para dobrych znajomych. Po ostatnim spotkaniu nie opuszczał moich myśli, więc po tygodniu ciszy zaczęłam obawiać się, że zniknął. Jak się jednak okazało, nie musiałam długo czekać.
                Sobotniego ranka znalazłam na zewnętrznym parapecie okna swojego pokoju małą, ręcznie wykonaną śliczną kopertę, na której wspaniałym pismem Dave nakreślił moje imię. Skąd wiedziałam, że to on? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Otworzyłam kopertę sprawnie napędzana siłą tęsknoty. Spojrzałam na list nie mogąc wyjść z podziwu, że mężczyzna jest w stanie pisać tak wspaniałym pismem. Usiadłam na łóżku stwierdzając, że jest to konieczne w razie omdlenia i zaczęłam czytać.

                               Jennifer,

Dwie drogi rozchodziły się w żółtym lesie.
Żal, że nie mogłem przebyć obu
- Samotny wędrowiec, którego w świat niesie.
Wpatrywałem się w pierwszą, stojąc u jej progu,
Jak skręca w oddali i w poszyciu znika.

Wybrałem tę drugą, gdyż chęć nieodparta,
Słuszność decyzji motywowała,
Jakby chciała być przeze mnie przetarta,
Choć od pierwszej się nie odróżniała,
A obie były wytyczone.

Tamtego ranka wyglądały na podobne.
Nie było śladów żadnego człowieka.
Na pierwszą powrócę - rzuciłem na odchodne
Wiedząc, jak droga potrafi być daleka.
Wątpiłem jednak, czy powinienem powrócić.

Nieraz mnie to wspomnienie poniesie,
Gdy będę rozważał drogę obraną.
Dwie drogi rozchodziły się w lesie,
A ja? Ja obrałem tą mniej uczęszczaną.
I to właśnie wszystko odmieniło. 

PS I to właśnie wszystko odmieniło. Wybrałem tą dobrą drogę. Już nie chcę wracać, choć gubię się. Zbyt daleko zaszedłem, by korzystać z opcji powrotu.

                - Proszę pani, niech pani opowiada dalej.
                - Przepraszam. Mam pytanie, czy to dziwne, że znam treść tego listu na pamięć? Czy to dziwne, że znam na pamięć wszystkie słowa, które wypowiedział do mnie? Czy to dziwne, że mimo upływu lat pamiętam każde drganie serca, któremu towarzyszył?
                - Nnnie wiem, proszę pani. Nigdy… Nigdy nie odczuwałam czegoś takiego.
                - Rozumiem drogie dziecko. Ale właśnie tak jest i nie mam pojęcia czym jest to spowodowane.
                - Może zakochała się pani?
                - Nie, to niemożliwe, to było coś silniejszego. Coś, czego miłość była często odczuwaną imitacją.
               
Tego właśnie dnia zaczęłam zastanawiać się nad tym, kim w ogóle jest Dave, gdzie mieszka, gdzie się uczy i jak spędza czas, gdy nie jest ze mną. Przypomniała mi się wtedy nasza długa rozmowa w parku, gdzie rozmawialiśmy o szkole, rodzinie, zainteresowaniach. Uświadomiłam sobie, że ja opowiedziałam mu o sobie wszystko, a on mnie nie powiedział w sumie nic konkretnego.
                Zaczęłam myśleć, kim tak naprawdę jest David. Właściwie, czy mogę mówić mu po imieniu, skoro go nie znam? Przed oczami pojawiał się wtedy obraz Dave’a mordercy, Dave’a psychopaty. No bo jak właściwie wytłumaczyć to, że znajdywał mnie bez problemu? Jak wytłumaczyć to, że wie, kiedy zaczynam tęsknić i pojawia się natychmiast w moim monotonnym życiu, by ubarwić je swoją obecnością? Zupełnie nie wiedziałam jak to sobie wyjaśnić. Głowiłam się całymi dniami, jak to możliwe, że człowiek, który mieszka ze mną w jednym mieście, nie był mi znany. Jak to możliwe, że nigdy go nie widziałam. Tłumaczyłam sobie, że los właśnie w tym momencie zdecydował się popchnąć nas ku sobie, ale czy można wierzyć w takie bzdury? Dotychczas nie wierzyłam nawet w miłość, a jednak to ona przygotowywała moje serce na coś, co miało opanować je później. Zakochać się w obcym człowieku? Czy to możliwe?
                Wciąż zadawałam sobie wiele pytań, gdy nie odzywał się przez wiele dni. W skrajnych przypadkach nawet uważałam go za psychopatę, lecz w każdy możliwy sposób usprawiedliwiałam go przed sobą i czekałam, cierpliwie czekałam na to, aż odezwie się do mnie. Mijało wiele dni, napisałam do niego dziesiątki listów, które odkładałam na zewnętrzną stronę parapetu okna w moim pokoju i sprawdzałam notorycznie, czy któregoś nagle nie brakło. Listy jednak zostawały nienaruszone, a ja powstrzymywałam złość. Z jakiego powodu byłam zła? Przecież to dość proste. Człowiek, na którym zależało mi najbardziej nie dawał znaków życia. Właściwie… Nie wiedział, że to właśnie na ni zależało mi najbardziej.
                Gdy mijały kolejne dni, spoglądając na nietknięte listy nie odczuwałam już złości, a bezgraniczną rozpacz. Rzęsy ledwie zatrzymywały pierwsze łzy, które zdążyły się zebrać w moich oczach, lecz w momencie, gdy pojawiały się kolejne, nie dawały rady ich utrzymać, zupełnie jak ja nie dałam rady utrzymać Dave’a przy sobie. 

4 komentarze:

  1. to opowiadanie jest takie piękne. Wspaniały wiersz. To też twoje dzieło ?
    Jeśli tak to wielkie , wielkie gratulacje. Jest wspaniały

    http://teen-story-life.blogspot.com/
    http://malutka-kraina-marzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że już przestałaś pisać... Ale cieszę się, że dodałaś rozdział, który jest świetny! Co do tego wiersza, to... jest piękny, ale ja go nie rozumiem. Nigdy nie rozumiałam wierszy, może dlatego. Opowiadanie jest cudowne! Takie prawdziwe. Świetnie piszesz.
    http://dlaczego-biomy-sie-smierci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. em, em, em..
    no w końcu się doczekałam chodź nie było to łatwe ! ; )
    Intryguje mnie coraz bardziej Dave, taki wymarzony ideał mm ;d
    Mam nadzieję, że to opowiadanie nie przeobrazi się w fantastykę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiersz jest dziełem Frost'a Robert'a, mojego ulubionego autora wierszy. Niestety/Stety wróciłam. Dziękuję za dobre słowa. Co do tej fantastyki, postaram się to kontrolować.

    OdpowiedzUsuń